wtorek, 5 lipca 2016

Sukienka z róż na mięcie...


Ostatnio na którejś z fejsbukowych grup wpadło mi w oczy pytanie "Co szyjecie z teofilowych róż na mięcie? Jaką sukienkę można z nich uszyć?" i dalsza dyskusja w komentarzach, że ten materiał to tylko na piżamy i że panie z Łodzi by się podśmiewały gdyby ktoś wyszedł w nich na ulicę. Na szczęście do Łodzi mam całkiem daleko i dzięki temu mogłam ze sławnych już róż na mięcie uszyć wiosenną sukienkę:)


Formę odrysowałam od sukienki z sieciówki, którą bardzo polubiłam, a z rękawami pokombinowałam z wykroju na bluzkę z Anny Mody na Szycie. Dobrze, że jersey jest rozciągliwy dzięki czemu zmieściłam się w biuście... Muszę następny raz dodać parę centymetrów po bokach w tym obszarze.


Dekolt i rękawy wykończyłam czarną matową bawełnianą lamówką na przełamanie, żeby nie było aż tak strasznie piżamowo;) Opinie na temat efektu końcowego są podzielone. Grunt, że ja czuję się w sukience dobrze, bo innym w niej chodzić nie dam... A na pewno już nie Igorowi i mojemu tacie;)




Ps. Cieszą mnie postępy w szyciu, które u siebie zaobserwowałam. Powoli, z każdym projektem uczę się czegoś nowego, coraz więcej rozumiem, odnajduję nowe metody. Przy szyciu topu (o nim najprawdopodobniej w następnym poście) natrafiłam na nową metodę wszywania półpodszewki. Polecam.




2 komentarze:

  1. Bo w szyciu nic nas nie powinno ograniczać! Kto powiedział, że nie można z tej materii uszyć sukienki? ależ może!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale piękna. Szkoda, że ja nie mam talentu do szycia, bo chętnie bym coś takiego założyła. Gdzie się tego nauczyłaś? Mi pozostaje zamawianie ubrań z internetu. Ostatnio na https://wassyl.pl/ widziałam całkiem fajne modele. Uwielbiam sukienki, zawsze czuję się w nich tak kobieco :)

    OdpowiedzUsuń

Co chciał(a)byś mi powiedzieć?:)