piątek, 16 października 2015

Uda się czy nie uda, czyli o wyprawie po owerloka z Lidla...


Kupować, nie kupować? No i gdzie w tym mieście są Lidle? I jak się do nich dostać? Nasza bohaterka miała wiele wątpliwości. Wieczorem decyzja została podjęta. Wstanie się rano (w granicach rozsądku rano, czyli nie zupełnie na otwarcie...) i pojedzie do sklepu. Jeśli sprzęt będzie to się kupi, jeśli nie, uzna się to za znak, że kupować się nie miało.

I kupiłam. Choć nie w pierwszym Lidlu, bo tam weszłam na pewniaka około 10 i zastałam jedynie niedobitki nici. Z lekkim uczuciem zawodu, które jednak upewniło mnie w przekonaniu, że jednak tego owerloka chcę, ruszyłam szybszym krokiem do sklepu numer dwa, który (jak wypatrzyłam na mapie Google przygotowując się do misji Upoluj owerloka z Lidla) znajdował się kawałek dalej na tej samej ulicy. Weszłam z drżącym sercem i kiedy zobaczyłam kartony z napisem Singer mimowolnie się uśmiechnęłam:) Dodałam do pakietu zestaw nici i udałam się sfinalizować transakcję.

- A co to jest? - zainteresowała się pani kasjerka.
- Owerlok. Taka specjalna maszyna do szycia - dodałam widząc konsternację na jej twarzy. 
- O, umie pani szyć?
- Tak amatorsko, ale chyba tak.
- Wow, to super:) Też bym chciała umieć.

Tak miło mi się zrobiło. Dziś zresztą też kiedy właścicielka mieszkania zagadnęła mnie o to samo widząc sprzęt szyjący stojący w pokoju i pokrowce na fotele, które ostatnio za jego pomocą stworzyłam. Fajnie tak zobaczyć podziw, szczególnie gdy się jest początkującym w temacie i inni doceniają, kiedy coś nam się udaje:)



Ach jak pięknie lśni w słońcu mój owerloczek;)) Szyje się za jego pomocą szybko jak rakieta. Dopiero teraz zrozumiałam jak to było, gdy niektórzy pisali, że uszyli spódniczkę w godzinę. Mniej więcej tyle zajęło mi ostatnio wykonanie spódnicy z koła z podszewką. Jeszcze zamka tylko mi brakuje i będzie gotowa. 

Póki co wypróbowałam tylko ścieg 4-nitkowy, który zszywa i obrzuca na raz. Dziś mnie naszło, że skoro już mam pierwszy taki sprzęt to może choć przejrzałabym instrukcję:D Nawlekanie poszło mi nie najgorzej, choć nie trafiłam do końca w jeden talerzyk naprężacza i dlatego najpierw mi pętelkowało. Dzięki poradzie na grupie fejsowej potem była już sama przyjemność korzystania z mojego Singera.  

Jaka jest moja opinia o Singerowym owerloku? Gdy tylko zaczął szyć wiedziałam, że to dobry sprzęt dla mnie. Wygodny, myślę, że stosunkowo łatwy w obsłudze, przyjemny wizualnie. Oby bezawaryjny;) To tylko parę dni, ale już się polubiliśmy. Aż zadaję sobie pytanie jak do tej pory mogłam się obywać bez niego...;)

Ps. Czaiłam się na owerloka już od pół roku.