czwartek, 26 listopada 2015

Pan Miś dla Luny i stopka z górnym transporterem...

Pan Ludzik bardzo się już zużył (Lunka mu w tym niesamowicie pomogła...) i postanowiłam szybko sprawić jej nowego kompana do noszenia. I tak oto z resztek jeansu powstał Pan Miś.




Odręcznie wyrysowałam kształt od razu na materiale, przejechałam kontur ściegiem prostym na maszynie, wycięłam kształt, nacięłam zaookrąglenia żeby lepiej się układało, wywinęłam i wypchałam misiaka kulką silikonową a na koniec zaszyłam pozostałą dziurkę z boku. Całość zajęła mi około pół godziny. Pan Miś nie miał być perfekcyjny, Lunce nie robi to różnicy:) 






Przy szyciu używałam stopki z górnym transporterem zwanej też stopką kroczącą. Ostatnio jej nie zdejmuję z mojej Silverki:) Genialna. Szyję nią wszystko, od gumek, i koronek aż po jeans. Nic się nie ciągnie, nie zacina pod stopką... Sama przyjemność szycia. Zakup za 35zł z Allegro, a tak udany. Taka mała wskazówka dotycząca montażu stopki z górnym transporterem gdybyście montowali ją po raz pierwszy u siebie - element dźwigienki musi leżeć NA śrubce, nie pod. Dzięki temu będzie poruszał mechanizm.





 Ps. A wczoraj był Dzień Pluszowego Misia. Nieźle się wstrzeliłam;)))




wtorek, 24 listopada 2015

Taki niemal zupełnie zwyczajny t-shirt...


Z zamiarem odtworzenia kroju ulubionej bardzo już sfatygowanej bluzki zabrałam się za stworzenie z niej wykroju. Niestety w trakcie projekt ewoluował i po próbach stworzenia idealnej wykrojo-hybrydy z dwóch koszulek wyszła jedna, która ciągnie się przy pachach:D Trochę za ciasna w biuście. Da się nosić, ale następnym razem wracam do gotowego wykroju z Anny:) Dekolt wykończyłam czarną nieelastyczną lamówką, którą najpierw przyszpilkowałam (zdecydowanie za długa...), skróciłam, przyfastrygowałam (...dalej za długa...), skróciłam, przyszyłam na maszynie (...jeszcze trochę za długa).




Zdjęcia robiliśmy przy okazji wyprawy na teren dawnej hitlerowskiej fabryki paliw w Policach.
Ciekawe miejsce i dużo nietuzinkowego tła do zdjęć;)

Brudny pies to szczęśliwy pies;)
Ps. Byłam ostatnio na spotkaniu grupy Szczecin Szyje, na które dotarłam po pracy dopiero na miniwykład, bo wcześniej byłam w pracy i nie załapałam się na część pogaduszkową. Udało mi się jednak pogadać trochę z dwoma siedzącymi obok dziewczynami i było miło:)
 

czwartek, 12 listopada 2015

Spódnica z koła w kwiaty...

Jesiennie się zrobiło, choć jesień w tym roku nas rozpieszcza i nadal jest całkiem ciepło. Spadły już niemal wszystkie liście. Te zdjęcia robiliśmy jakieś dwa tygodnie wcześniej. 

Korzystając z mojego jeszcze całkiem świeżego owerloka uszyłam taką spódnicę z materiału wynalezionego w lumpku. Lejąca i trochę śliska tkanina. Oczywiście jakiś staroć:) A dzięki szyciu na owerku cały proces przebiegł jakieś dwa, trzy razy szybciej.

Wykorzystałam własnoręcznie przygotowany wykrój na spódnicę z koła, który już kiedyś używałam przy innej spódnicy. Znów wyszła trochę za luźna w pasie i zjeżdża na biodra (do poprawki następnym razem).

 

 

Buziaki!





wtorek, 3 listopada 2015

O antykotkowym pokrowcu na fotel i o tym jak się zmieniły wykroje z Burdy po kilku latach...


Nie byłam pewna czy tworzyć wpis o pokrowcach, które ostatnio uszyłam, ale skoro pojawiły się głosy żeby pokazać... pokazuję:) Główną przyczynę szycia pokrowca na pierwszy fotel możecie zobaczyć bezpośrednio na nim. Oryginalny (nowy!) fotel został uznany przez Minky za ogromną drapaczkę idealną na kocie pazurki i już po pierwszym dniu pojawiły się pozaciągane nitki. Żeby uratować mebel przed dalszą dewastacją na szybko kupiłam w lumpku starą pościel i przekształciłam ją w pokrowiec. 

Mój jakże profesjonalny obrazek z pomiarami widać poniżej;) Wydumałam jak mają wyglądać poszczególne kawałki, wycięłam i rozpoczęłam upinanie na fotelu. Mogłoby to wyjść trochę lepiej w niektórych miejscach, ale co tam;P



"Gdzie by tu jeszcze pozaciągać?..."

Drugi z foteli miał "gołą" gąbkę na którą narzucona była zniszczona już dosyć kapa (przy wynajmie nowego mieszkania zawsze odnajduje się takie niedoróbki...) Trafiłam ostatnio na kawałek białego milusiego sztucznego futerka i na styk wystarczyło go na pokrowiec. Dzięki nowemu owerlokowi poszło szybciutko i brzegi są ładnie wykończone od środka.





"Ha! I tak wlezę!"

A teraz zupełnie z innej beczki. Przy ostatnim przeglądaniu Burd, które posiadam uderzyła mnie różnica między arkuszami wykrojów z 2008 i obecnymi. Widzicie?

Burda z 2008

Burda z 2015
 Jak cudownie czytelny jest ten stary arkusz w porównaniu do najnowszego? Szybko doszłam też do wniosku dlaczego tak jest. W Burdzie 2008 było 8 arkuszy, w 2015 są 4. Wcisnęli wszystko na dwukrotnie mniejszą ilość papieru. Nie podoba mi się taka polityka... Trzeba się nawysilać oczu by przenieść wszystkie oznaczenia. Często przy szyciu okazuje się, że czegoś nie przekalkowałam, bo umknęło mi w gąszczu linii i kreseczek.

I na koniec nowy logopasek. Jak wam się podoba?:) Usiadłam ostatnio, wybrałam kilka grafik, podkolorowałam, dodałam tekst i jest.