Dziś krótki wpis o kwiecistej sukience, którą znalazłam zimą w second handzie. Jako że od jakiegoś czasu przechodzę fazę 'kwiatkową' nie mogłam przejść obojętnie gdy zobaczyłam tę tkaninę. Rozmiar sukienki był okej, lecz miała, poza wystrzępionym dołem, jedną zasadniczą wadę - nie miała ramiączek. Przy mojej budowie noszenie czegokolwiek bez odpowiedniego 'zawieszenia' nie ma racji bytu i takich ubrań po prostu nie noszę. No ale taki piękny materiał...
Tak wyglądała przez przeróbką:
... i ją wzięłam:) Przeleżała na półce kilka miesięcy, przyszło lato i upały (tak, to były jeszcze te początki, kiedy było gorąco, a nie tak deszczowo jak teraz) i przyszła wizja jak ją przerobić.
Jak możecie zauważyć na zdjęciach w czasie procesu twórczego powstał asymetryczny przód, a z pozyskanego w ten sposób materiału dorobiłam górną część ramiączkowo-dekoltową.
Teraz sukienkę uwielbiam, mogłabym chodzić w niej na okrągło:) Jest przewiewna, kolorowa, dół pięknie powiewa przy chodzeniu, tak że czuję się trochę jak z trenem;)) I prawie za darmo mam nowe ulubione ubranie.
Ps. Tym razem zdjęcia robiliśmy na szybko na Centrum Dialogu "Przełomy" chwilę przed burzą. Nim doszliśmy na Zamek Książąt Pomorskich nieopodal lunęło...