piątek, 29 kwietnia 2016

Nie zgadniecie z czego zrobiłam donicę...


... no właśnie... z czego?:) 


Skrzynka, która kiedyś była ulem, a teraz robi u mnie za kwietnik. Recykling na 102:) 

Znalazłam ją na kupie rzeczy do spalenia i dojrzałam w niej potencjał. Zaangażowałam więc najpierw tatę, a potem I. do wtaszczenia jej do samochodu i mieszkania. Trzeba przyznać, że połowa ula lekka nie jest, nawet pusta... W końcu to kawał drewna.



"A to co? Da się tam wleźć?"

"Przejmuję to dziwne drewniane pudło!"

Dalsza obróbka leżała już tylko w moich rękach. Oczyściłam drewno z resztek starej farby na tyle na ile się dało i pomalowałam boki białą emalią.

Tymczasowo stanęły w skrzynce bratki, ale dziś już posadziłam w niej sadzonki pomidorów i sałat. Na moim południowym balkonie powinien udać się wspaniały miniwarzywnik:) 






Ps. Czy widziałyście już nową Annę Modę na Szycie? Wzięłam w ciemno, odrzucając wcześniej kolejny numer Burdy, który mnie nie zachwycił i znów się na Annie nie zawiodłam. Trzy modele poniżej czyli kopertową sukienkę (z tkaniny, a nie dzianiny!), bluzkę (znów z tkaniny!) i długą sukienkę koniecznie będę chciała uszyć.





poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Bluzka, która sukienką być miała...



 Od dłuższego czasu planowałam użycie jakiegoś kopertowego kroju i w końcu postanowiłam wypróbować #127 z Burdy 12/2012.

Martwił mnie tylko trochę ten baaaardzo głęboki dekolt, ale stwierdziłam, że będę po prostu nosić top na ramiączkach pod spodem. W pierwszej wersji miała być sukienka. Materiału kupiłam wystarczająco (kwiecista dzianina). Nie poszerzyłam jednak wykroju w talii, co powinnam była zrobić ze względu na moje niedopasowanie do typowej rozmiarówki w tym obszarze i po ukończeniu sukienki stwierdziłam, że takiej obcisłej na brzuchu to ja nosić nie będę...

Przyszło więc mi odpruć dół i coś pokombinować. Wyszło nienajgorzej, bluzkę noszę:)





Zdjęcia zrobił mi na szybko braciszek podczas spaceru na Jasne Błonia. Szczecinianie rozpoznają mostek zakochanych:)

niedziela, 17 kwietnia 2016

Torby poszły w plener...




Często mam tak, że zobaczę coś w internecie i natychmiast pragnę to uszyć:) Tak też było z tymi dwustronnymi torbami zakupowymi. Zobaczyłam ten tutorial u Pani Swojego Domu i stwierdziłam, że wstyd chodzić po zakupy z moimi starymi baaaaaardzo już wysłużonymi kupnymi torbami. A że zapasy kawałków bawełny wyszperane w second handach mam całkiem spore pozostało mi wybrać tkaniny i zabrać się do rysowania. W trakcie zapomniałam, że miałam zrobić boki po skosie i wyszły jednak prostokąty, a nie torby rozszerzające się ku dole:) Tutorial bardzo mi pomógł w kwestii jak poskładać części by wszystko się zgadzało po wywróceniu na prawą stronę.

I w ten sposób powstały dwie takie same różowe torby i jedna zielona. Bardzo miło zaskoczyła mnie jakość różowej bawełny we wzory, torba praktycznie się nie pogniotła mimo że przeleżała stłamszona w torebce 2 dni.










A to zdjęcia z dnia poprzedniego kiedy to próbowałam po raz pierwszy zrobić sesję na dworze:
Wiatr uznał, że zaprezentuje torbę w formie balonu;) 



Ps. Udało mi się też dziś odnaleźć imprezę Śniadanie przy Błoniach, gdzie miałam okazję poznać bardzo miłą Monikę z Hop Siup. Pogadałyśmy sobie chyba z godzinę o szyciu i szyciowych realiach. Zajrzyjcie na funpage, bo rzeczy tworzone przez Monikę są naprawdę piękne i precyzyjnie wykonane:)

Ps2. Robię zdjęcia torbom w parku. Przechodzi pan z psem:
- A co w tym jest ciekawego?
- W czym?
- No w tych torbach, że je pani fotografuje.
- Uszyłam je.
- A. Pomyślałem, że jakieś zwierzątko jest w niej zawieszone czy coś.

:D



piątek, 8 kwietnia 2016

Drużyna pingwina...

"Ale że co ja mam niby z nim zrobić?"

Mama poprosiła mnie o uszycie pięciu maskotek dla swoich uczniaków. Miały to być jakieś sympatyczne stworki, które będą odpowiednie zarówno dla chłopców jak i dziewczynek. Przeszukałam calutki;) internet i trafiłam na tutorial na pingwinki. 


Oryginalne pingusie były robione z bawełny i filcu, a moje są tylko z bawełny (a, no i skrzydełka z jakiejś dziwnej grubej dzianiny). Wszystkie materiały to perełki wyszukane w secondhandach. Oczka namalowałam farbką akrylową. Jeśli chcielibyście sobie takie stworzyć zajrzyjcie TU

Każdy z nich jest trochę inny w kształcie, jak to bywa przy handmade, ale chyba właśnie taki ich urok:) W środku wypełnione są tradycyjnie kulką silikonową, co pozwoli na ich bezpiecznie pranie. Mam nadzieję, że dzieciakom się spodobają:)