poniedziałek, 23 marca 2015

Zielony jearsey'owy top


Dziś krótko o zielonym topie z jearsey'u. Stwierdziłam, że kawałki, które zostały mi po nieszczęsnej zielonej tunice (nadal leży w pudle) można by wykorzystać na jakiś wygodny a la t-shirtowy top. Wykrój z Anny Moda na szycie 3/2014. W ogóle stwierdzam, że annowe ciuszki są o wiele bardziej w moim klimacie niż to co pojawia się obecnie w Burdzie. Proste, podkreślające figurę a nie jakieś takie udziwnione. I rozmiarówka też taka dla kobiecej figury w sam raz.
Jako, że tkanina była w kawałkach to i bluzeczka taka z kawałków. Ale to dla mnie akurat na plus, bo dodało pionowych linii i ciekawego sznytu;)
Po tym jak wszyłam rękawki na 'da radę', okazało się, że nie przeniosłam z szablonu połowy oznaczeń nacinków:D 
E tam, nie musi być idealnie. Przy następnej koszulce poprawię. A przewiduję, że z tego modelu będzie jeszcze nie jedna, lubię ten dekolt...




sobota, 21 marca 2015

"Słonie na balkonie" na balkonie...


Jakiś czas temu jedna z dziewczyn z fejsowej grupy Gorzów Szyje rzuciła propozycję by zrobić wspólną paczkę na akcję Setki słoni dla dzieciaków. Po szybkiej operacji pt. "Zrzucamysięnakulkęsilikonowązhurtownitapicerskiej" można było brać się do szycia.


W efekcie słoniowego zapału powstało 8 słoników w zróżnicowanych kształtach i rozmiarach. Jeden uszyty był z myślą o córeczce mojej kumpeli Beaty, Nadii. Tego delikwenta akurat na zdjęciach brak. Pozostałe możecie podziwiać poniżej;)

"Na safari", czyli Minky jako czarna pantera polująca na stadko słoni;)


Mój ulubieniec, model własnoręcznie wyrysowany.


Prawie bliźniaki.


Całe stadko.
Materiały to bawełna z ostatnich akcji "polowanie na materiały" w ulubionym lumpku. Oczarował mnie ten w niebieskozielone kwiatuszki. Biały w granatowe lilijki pokazywałam w tej notce, a kolorowe uszko w jednym z maluchów to surferzy z tej.
Oczka wyszywałam muliną, bo miało być bezpieczne dla dzieci (od razu miałam wizję dzieciaka dławiącego się guzikiem...:P). Muliną trudniej będzie się zatkać;)
Wypełnienia zostało mi tyle, że wystarczyłoby na jakieś 50 kolejnych zwierzątek (o ile nie więcej). Zbunkrowane; "kiedyś się przyda" na jakieś poduszki, tildy czy coś... Pierwszy raz miałam do czynienia z tym materiałem "wypełnieniowym" i muszę przyznać, że jest mega! Mięciutki, łatwo się go rozmieszcza, nie robią się kule. Marzenie. 

Mam dzieję, że te słonie zostaną pokochane przez dzieciaki, do których trafią choć w połowie jak mój 'Misiu Panda' z dawnych lat:)

Miłego dnia:)


Ps. Uszyte ostatnio bluzka i tunika z dzianiny czekają na sesję. W toku szycie dwóch dużych toreb.

piątek, 6 marca 2015

Co to jest geocaching i co w związku z nim stworzyłam...

Dziś nie będzie 'szyciowo', ale bardziej 'craft-owo':) Opowiem wam co nieco o hobby, które odkryłam prawie dwa lata temu i rzeczach, które w związku z nim powstały.

Geocaching

Najprościej czym jest geocaching wytłumaczy nam wikipedia:
Geocaching (gr. geo – Ziemia, ang. cache /keʃ/ – chować, skrytka, schowek, kryjówka) – gra terenowa użytkowników odbiorników GPS, polegająca na poszukiwaniu tzw. skrytek (ang. geocache) uprzednio ukrytych przez innych uczestników zabawy. Ukrywane przeważnie w interesujących miejscach skrytki zawierają dziennik odwiedzin, do którego wpisują się kolejni znalazcy, a także drobne upominki na wymianę. Lokalizacja miejsca ukrycia skrytki przekazywana jest przez jej założyciela innym uczestnikom gry poprzez wprowadzenie współrzędnych geograficznych w jednej ze specjalnych internetowych baz danych, tzw. serwisów geocachingowych.

Stroną z której osobiście korzystam jest opencaching.pl. W Gorzowie skrzynek w tym serwisie jest obecnie ok 50, spora część założonych przeze mnie:)

Nie będę dokładnie rozpisywać się o zasadach i przyjemności z tego hobby (a przynajmniej póki co), możecie się o tym dowiedzieć tu.

Pokażę za to moje zrobione z potrzeby tego hobby 'rzeczy'. Do keszy wkłada się na wymianę małe przedmioty.


Pierwsze to breloki z deseczki sosnowej. Pocięłam ją na kawałki (brzeszczotem), wypalarką do drewna (kupioną za jakieś 30-40zł na Allegro) ozdobiłam symbolami serwisu i polakierowałam zwykłym bezbarwnym lakierem do paznokci. Na czubku każdego wkręciłam metalowe oczko (Castorama) i dodałam kółeczko na klucze lub taki kuleczkowy łańcuszek z zapasów rzeczy, które 'kiedyś się przydadzą'. 
Breloki wkładałam do keszy jako fanty. Cieszyły się sporym zainteresowaniem.
Drugi typ 'stworków' to coś co nazywa się geokretem. Geokrety to przedmioty podróżne, których nie wymienia się na fanty, a zabiera ze sobą i przenosi do innego kesza. Dzięki logowaniu tych przenosin na stronie właściciel takiego geokreta może śledzić podróże swojego wysłańca w świat:)

Geokretem są właśnie powyższe kwiatki z mojej działki. Zasuszyłam je, a następnie zalaminowałam. Oczka nabiłam napownicą z Lidla. Tą techniką można zrobić też piękne zakładki do książek.

A na koniec Przerażony Królik wykonany z filcu:

Niestety okazał się zbyt fajny i już pierwszy znalazca go sobie zabrał i mimo upominających maili bezczelnie nie puścił dalej. Bywa i tak. Uznajmy to za taki sposób docenienia wytworu...